poniedziałek, 25 lipca 2022

Wrzucam opowiadanie

Wrzucam opowiadanie mocno nacechowane erotyzmem. Tekst powstał po obejrzeniu filmu Bliżej z kilkoma gwiazdami Hollywood. Kurde tyle lat ma ten film, a ja zobaczyłem go dopiero teraz. Tyle lat, a nadal aktualny. I wchodzący w głowę.

Może ktoś poczuje się zniesmaczony językiem oraz sytuacją zaproponowanymi w Długiej rozmowie nocą, ale szczerze mi to wisi. To opowiadanie dwóch, trzech ważnych zdań. Cała reszta, czyli seks - który zawsze jest ciekawy, więc od niego nie uciekam - to tylko otoczka, dodatek. Nie jest wcale taki ważny. Nie tutaj.

Link do opowiadania:

https://mmielcarek96.blogspot.com/2022/07/duga-rozmowa-noca.html




Długa rozmowa nocą

Długa rozmowa nocą

Kiedy dostał jej wiadomość siedział pod prysznicem, a telefon leżał na pralce. Trochę minut upłynęło zanim zorientował się, że do niego napisała - właściwie dobrych kilkanaście tych minut. Zdjęcie profilowe przedstawiało wyłącznie samą twarz, należącą do brunetki w przedziale wiekowym od dwudziestu do trzydziestu. Sprawiała wrażenie atrakcyjnej, na pierwszy plan wybijały się pełne, czerwone usta, ale wiadomo jak to bywa ze zdjęciami w necie. Oczu jej nie widział, bo schowane były za ciemnymi okularami. Wziął telefon i odczytał krótki tekst.


Hej. Nie wiem jak zacząć w ogóle tę rozmowę, bo nigdy czegoś takiego nie robiłam, nie piszę zwykle do żadnych facetów. Chodzi o to, że czytałam kilka twoich opowiadań, czytałam twoją książkę i pomyślałam, że mogę napisać… Wiem, że to dziwne, tak pisać do kogoś obcego, że to może niegrzeczne. Długo się do tego zbierałam i wcale nie uważam tego za dobry pomysł. Takich rzeczy się chyba nie robi, tak myślę. Znaczy kobiety nie powinny chyba robić takich rzeczy - pisać do obcych facetów. Ale trudno, raz się żyje… W każdym razie piszę, bo pomyślałam, że możemy porozmawiać. Jeżeli masz ochotę oczywiście.

Potem była oddzielna wiadomość, od razu poniżej, która przyszła o tej samej godzinie, czyli 21:37.

Jak nie odczytasz tej wiadomości do 22 to usuwam i nie ma tematu. Przepraszam za kłopot…

Usiadł na łóżku i spojrzał na godzinę w telefonie. Była 21:59. Oczywiście, pomyślał sobie. Przez dłuższy moment patrzył na telefon i widział jak dziewczyna majstruje coś w komunikatorze, mogła coś pisać, bo trzy kropki pracowały zawzięcie. Nagle obie te wiadomości zniknęły. Brunetka nazywająca się Malina Bednarek usunęła je, mimo że przecież i tak zdążył wszystko przeczytać. Zastanowił się chwilę, ale nie mogąc wpaść na coś sensownego, wystukał tylko:

No cześć Malina. Nie ma sprawy. Jeżeli chcesz pogadać to możemy pogadać.

Przez dwie minuty gapił się w telefon, ale odpowiedź nie przyszła. Potem czekał z telefonem w dłoni i nadal nic.

– A pieprzyć to – wyrwał na głos i odrzucił smartfon na łóżko.

Poszedł do kuchni, otworzył lodówkę i wyjął nie napoczętą butelkę Jim Beama. Wziął z szafki szklankę, wyciągnął lód i zrobił sobie drinka. Dwie kostki do połowy zalał bourbonem. Napił się, ale nie poczuł jakoś szczególnie. Ostatnio lepiej mu się powodziło, finansowo lepiej, więc mógł sobie pozwolić na takie alkoholowe ekscesy. Na wschodzie wojna, inflacja hula w najlepsze, ludzi nie stać na spłatę kredytów, rząd ma nas za głupie krowy do dojenia, a on mógł sobie w końcu bez wyrzutów sumienia pozwolić na dwie markowe butelki na tydzień. Może to nic, może to mało, ale jemu pasowało. Zakręcił Jim Beama, wstawił do lodówki, zamknął drzwiczki i poszedł po telefon. Wziął go, wrócił do salonu, rozsiadł się wygodnie i włączył telewizor. Nowy, całkiem duży, kupił go niedawno. Właściwie to nic takiego na nim nie oglądał, bo puszczali sam ściek. Ale był, po prostu. Pewien nic nie znaczący wyznacznik statusu.

Telefon, który położył na stoliku kawowym nagle zamrugał. Pochylił się i zajrzał kto to. To była ona. Znowu coś napisała.

Myślałam, że nie odpiszesz, właściwie dziwię się, że napisałeś. Musisz być chyba tak samo samotny jak ja… Albo równie nudny jak ja, skoro w sobotę o dziewiątej wieczorem odpisujesz nieznajomej…

Napił się trochę i odpisał jej krótko.

Ale ja właśnie wieczorem odpisuje nieznajomym kobietom na nudno i smutno. I nietrzeźwo. Także trafiłaś.

Naprawdę?

Nie. Zwykle upijam się i idę spać, żeby czasem nie napisać czegoś mocniejszego.

Nie lubisz swojego pisania? Opowiadań? Książki?

Nie za bardzo.

To dziwne. Dlaczego?

Nie wiem. Przeceniamy chyba wartość pracy jako takiej. Nie wydaje mi się, żeby hydraulik podniecał się naprawieniem kranu czy chirurg wycięciem kolejnego wyrostka.

Naprawdę jesteś dziwny. Wiesz co, może mógłbyś zadzwonić? Ciekawi mnie twój głos.

Przez moment się zastanawiał. Robił to tak długo, że zdążył wypić drinka, pójść do toalety, nalać sobie następnego drinka i wrócić przed telewizor. Ściszył go i postanowił zadzwonić. Trochę się denerwował, ale tylko trochę. Nie codziennie był w podobnej sytuacji.

– No cześć, mam nadzieję, że nie przeszkadzam – Usłyszał jej głos. Był całkiem w porządku. Znaczy gładki i ciepły.

– Co słychać? – zapytał.

– Niewiele. Gadam przez telefon z jakimś obcym facetem.

– Brzmi nie najgorzej.

– Jest nie najgorzej.

Napił się ze szklanki, ale tak żeby nie było tego słychać u niej. Kostki lodu zabrzęczały cicho.

– Słuchaj, jak to jest być pisarzem? – spytała.

– Dobra, ustalmy jedną rzecz – oznajmił. – Nie jestem pisarzem. Jestem gościem, który czasami coś tam napiszę. Bycie pisarzem, mówienie o sobie, że jest się pisarzem to jak paradowanie w skórzanych ciuchach i tłumaczenie, że jest się wegetarianinem ze względu na dobro zwierząt.

– Czyli co? Nie rozumiem.

– Fakt może to słabe porównanie. Po prostu chodzenie i nazywanie siebie samego artystą jest pretensjonalne. Wszyscy dziś chcą być kimś, uważają się za kogoś, a tak naprawdę nie są nikim ważnym. Nawet youtuberzy czy ludzie od instagrama nazywają się artystami. To śmieszne. Świat potrzebuje więcej pokory, żeby wrócić do normalności.

– Nieźle to sobie wymyśliłeś. Wydajesz się być dziwnie zgorzkniały. Przepraszam, że tak mówię, ale tak to odbieram. Nie obrażaj się w każdym razie. Każdy ma swoje wady.

– Nie ma sprawy. To żadna ujma. A teraz przepraszam cię na chwilę.

Wstał z miejsca i wyszedł na balkon, bo na zewnątrz ktoś się wydzierał. Rozejrzał się, ale nikogo nie zobaczył. Ten ktoś musiał działać z ukrycia albo innego balkonu. Kobieta darła się o coś na faceta. Chyba chodziło o picie i palenie trawy.

– Co się stało? – spytała, kiedy powiedział, że już może rozmawiać.

– Nic takiego, nie ważne. Mówisz, że chciałaś pogadać? Ale o czym?

– Jak o czym?

– No chciałaś ze mną pogadać o czymś. Nie wierzę, że tak po prostu. O niczym.

– Trochę o niczym właściwie.

– A trochę o?

– Trochę o tobie. O tym co piszesz.

– To jakiś wywiad? Jesteś za gazety albo czegoś takiego?

– Nie, nie. Pracuję w obsłudze klienta jednej z sieci komórkowych.

– Jakiej sieci?

– Nie podam ci. Nie mogę.

– Okej, nie nalegam.

W telewizorze właśnie poleciały jakieś nagrania z Ukrainy, ale ostatnio nie miał już do tego głowy, więc w ogóle wyłączył telewizor i poszedł do sypialni. Skrajne podejście do tematu w mediach go zmęczyło. Ludzie szybko się wszystkim męczą i nudzą. Położył się do łóżka i wyciągnął nogi.

– Wiesz wydaje mi się, że całkiem fajnie piszesz, jest pewne pole do poprawy, ale naprawdę da się to czytać. Na kim się wzorujesz? – zapytała zainteresowana.

– Na Nicolasie Sparksie, Norze Roberts i Danielle Steele – wyznał.

– Naprawdę?

– I jeszcze Gérard de Villiers. 

– Serio?

– Oczywiście, że nie. Chociaż ten ostatni napisał całkiem ciekawy cykl powieści sensacyjnych z potężną dawką porno zanim to jeszcze było modne.

– Porno?

– W mainstreamie mówią na to erotyki, ale to przecież zwykłe porno. Po co tak kłamać? Kogo chcą zmylić błędnym nazewnictwem?

– Ty też piszesz porno przecież.

– Ale ja się z tym nie kryję.

Przez chwilę w słuchawce zagrał szum, zupełnie jakby telefon otarł się o jakiś materiał. Musiała zmienić swoje położenie gdziekolwiek była.

– Skąd taki pomysł? Żeby tak pisać? – zapytała, po chwili ciszy.

– Nie mam pojęcia. Samo to jakoś przychodzi – oznajmił szczerze. – Czasami uda mi się sprzedać jakieś z tych opowiadań i wydać je pod pseudonimem.

– Jakim?

– Kobiece imię i nazwisko. Tyle ci mogę powiedzieć.

– No ale skąd to wszystko?

– Co wszystko?

– No te pomysły, te historie? Opisujesz swoje życie czy jak?

– Hej dziewczyno, o co ci chodzi, co?

– Nie rozumiem…

– Po co tak naprawdę zadzwoniłaś?

– Chciałam pogadać, poznać ciebie…

– Wciskasz mi kit mała.

– Nie, naprawdę…

– Jeżeli nie powiesz mi o co chodzi to się zaraz rozłączę.

– No ale mówię ci przecież…

Rozłączył się. Zabrał jednak ze sobą telefon i poszedł wlać sobie ostatniego drinka. Tym razem bez lodu. Po minucie już do niego dzwoniła. Odebrał.

– Tak? – spytał jakby przed chwilą nic się nie stało.

– Okej – powiedziała z ociąganiem. – Powiem ci o co chodzi. Tylko się nie śmiej, ani mnie nie wyzywaj.

– Nie obrażam kobiet. Nie jestem mizoginem. Można wręcz powiedzieć, że jestem wielkim fanem większości kobiet. Mów śmiało.

– Okej, więc tak… Pomyślałam, że się do ciebie odezwę i pogadam z tobą o tych sprawach… Znaczy o seksie z tobą pogadam.

– O seksie?

– Uprawiałeś kiedyś seks przez telefon?

Chwilę zajęło mu zebranie myśli. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.

– Nie – wyznał. – Ale szczerze nie wiem czy coś takiego można nazwać seksem.

– Nie?

– Co najwyżej gadką o seksie i tyle.

– Prawie od początku naszej rozmowy powoli się masturubuję, wiesz?

– Serio?

– Tak. Bardzo powoli. Delikatnie. Siedzę nago w łóżku i dotykam się tam.

– Tam czyli gdzie?

– Po muszelce. Głaszczę swoje sromowego wargi. O, a teraz dotykam teraz łechtaczki. Jest różowa i nabrzmiała…

Momentalnie mu stanął i wcale nie był z tego dumny. Za szybko jej poszło, za łatwo.

– Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? – spytał podejrzliwie.

Nie odzywała się jakiś czas, usłyszał dziwny szum. Potem głuche stukanie i w końcu powiedziała, że ma zobaczyć zdjęcie które załączyła. Zobaczył. Przesłała mu ciało poniżej brzucha. Był pępek, lekko rozchylone uda i mała kępka włosów na wzgórku. Cipki nie widział z tej perspektywy, ale raczej nie wyglądało to na zdjęcie z neta. Światło i te sprawy. Całkiem autentyczne rzecz.

– Okej – przyznał. – Powiedzmy, że ci wierzę. I co dalej?

– To zależy – odparła.

– Zależy?

– Jesteś dobry w te sprawy?

– Większości mężczyzn wydaje się, że są dobrzy. Pewnie nie jest ze mną najgorzej, ale nie powiedziałbym, że jestem wspaniały.

– A robisz minetę?

– Co to ma kurwa do rzeczy?

– Czy liżesz kobiecie kiedy jest potrzeba? Robisz to?

– No dobra. Niech ci będzie. Robię, ale każdy chyba dziś robi. Żadna to wielka sprawa.

– Zdziwiłbyś się. No dobrze, ale jak to robisz? Powiesz mi jak to robisz?

– Całuję tu i tam, liżę tu i tam, czasami używam palca. I tyle. Zwykle się sprawdza.

– Ale powiedz to jakbyś o tym pisał. Jakbyś to robił teraz właśnie, opisz po kolei, z uczuciem.

– O Boże… No to tak… Przeważnie zaczynam od delikatnego muskania ustami, ale raczej warg, nie łechtaczki. Pierwszy dotyk jest ważny, potem zwykle nie da się wrócić w to samo miejsce z podobnym skutkiem, zupełnie jakby to miejsce traciło wrażliwość. Następnie subtelne pocałunki, nieznaczne lizanie od góry do dołu. Potem trochę zahaczam językiem o wejście pochwy, ale też tylko drażnię. Staram się aby moje pieszczoty były mokre. Potem wracam do łechtaczki i zostaję z nią do końca.

– I co z nią robisz? Całujesz ją? Gryziesz? Ssiesz?

– Tak jest.

– Mocno, łapczywie? Jakbyś ssał matczyną pierś?

– Można tak powiedzieć. Zależy mi na przyjemności partnerki.

– Tak?

– Zwykle wyobrażam sobie, że te wargi na dole są tak samo ważne jak wargi ust. Trochę jakbym się z nimi całował.

Usłyszał jej przyspieszony głos, ciche postękiwanie. Podobało mu się jak dyszy do telefonu.

– Masturbuję się, wiesz? – oznajmiła.

– Wiem – przyznał.

– Ty też?

– Nie.

– Nie wierzę ci. Na pewno trzymasz go w dłoni.

Nie robił tego chociaż miał ochotę. Coś go powstrzymywało. Może to, że czułby się głupio?

– Jaki on jest? Duży? Gruby? Ma wielkie, złe oko na końcu czerwonego grzybka? – dopytywała.

– Normalny – odparł znużonym głosem.

– Jak normalny? Długi? Krótki?

– Pewnie przeciętny.

– Wyślesz mi jego zdjęcie?

– Nie robię takich rzeczy.

– Nie daj się prosić.

– Wolałbym nie.

– To może  chociaż zacznij go trzepać.

– Nie bardzo też. Ostatnio nie mam do tych spraw głowy.

– Ale dla mnie?

– Nawet dla ciebie.

Cisza w słuchawce rozbolała jego uszy.

– Wiesz co – wypaliła nagle ze złością – jesteś w tym beznadziejny. Zupełnie nie tak wyobrażałam sobie rozmowę z takim zbereźnikiem jak ty.

– Pozory często mylą.

– Myślałam, że w to wejdziesz. Że będziesz szeptał o tym jak rozpychasz swoim kutasem moją niewinną cipkę. Jak przyciskasz mnie do materaca i robisz ze mną co chcesz. Jak tryskasz swoją brudną, gorącą spermą w moje bezbronne łono.

– Brzmi to świetnie, ale nie bardzo mam dziś ochotę na takie rozmowy.

– Naprawdę?

– Przykro mi.

– Dobra. Dokończę sama. Oddzwonię później, po wszystkim. Może zadzwonię.

Rozłączyła się, a on przez długi czas siedział bez ruchu. Wpatrywał się przed siebie, nie tyle na meble czy ściany, tylko w pustą, bezlitosną przestrzeń. Nie myślał o niczym. Potem wstał, wyszedł z łóżka, ale nie wlał sobie następnego drinka. Przeszła mu ochota. Przeszła ochota na cokolwiek. Napił się zimnej wody z kranu i umył szklankę. Potem przeklął swoją głupotę. Mógł to rozegrać znacznie lepiej. Zgasił światło i poszedł spać, ale nie mógł zasnąć. Spróbował coś poczytać, ale też się nie dało. Nie wiedział ile czasu minęło, kiedy jego telefon ożywił pokój bladym światłem. Ktoś do niego dzwonił. 

Podniósł się i zapalił nocną lampkę. Na suficie pojawił się cień o kształcie syreny, seksownej nimfy. A dzwoniła ona. Nie zastanawiał się czy odebrać. Rzadko możemy liczyć na drugą szansę. Ta noc nie była więc do końca spalona.

Z wizytką na dołku

Moje nowe opowiadanie znalazło się w majowym numerze e-eleWatora. Takie z humorem. https://e-elewator.org/e-e-8-marcin-waldemar-mielcarek/