wtorek, 26 kwietnia 2022

Okej, czyli co

Sztuka latania jest dostępna na razie jako e-book. Druk powinien na początku maja już być, także ci co wolą standardowe wydania mogą sobie poczekać jeszcze. Ale zachęcam do kupowania wersji elektronicznej tak samo. Na lubimy czytać jest link gdzie można zakupić książkę, tkwi już na kilku księgarniach internetowych:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5016791/sztuka-latania

Wciąż nie wiem co mam Wam napisać o tym wszystkim. Nie czuję się jakoś specjalnie. Napisałem tę powieść 1.5 roku temu. Dopiero teraz wychodzi. Tak to wygląda. Nie wiem czy jest dobra, ale na pewno jest lepsza niż większość gówna jakie wychodzi obecnie z drukarni, a co wciskają Wam jako kurwa hit. O to się nie musicie bać.

I sprawa wygląda tak, że jak się zwiążecie z małym, niszowym wydawnictwem to musicie walczyć samemu w reklamie książki. Jeszcze będę się starał, nagłaśniał gdzie się da, ale to dopiero jak wyjdzie drukiem. Teraz tak delikatnie o tym piszę i mówię. 

Tyle na razie. Trzymajcie się.

poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Padł mi laptop

Mój wieloletni towarzysz padł naturalną śmiercią w nocy z 24 na 25 kwietnia. Zorientowałem się nad ranem. Tylko dziad zabrał ze sobą wiele moich tekstów. Cholera jasna. Mam nadzieję, że uda się odzyskać te pliki. Część mam na chmurze, ale większość została na nim. Kiepska sytuacja. Tyle opowiadań, dobrych i złych. Kilka zaczętych. Na całe szczęście swoją nową książkę wysłałem na maila, także zacząłem ją pisać na dysku Googla...

wtorek, 19 kwietnia 2022

Sztuka latania dostępna przedpremierowo w wersji e-book

Od dziś mój wydawca sprzedaje na swojej stronie przedpremierowo wersję elektroniczną Sztuki latania (cena jest promocyjna, skończy się z początkiem maja). W druku oraz w większości internetowych księgarni (w jakiś stacjonarnych pewnie też) pod koniec kwietnia, bądź na początku maja - więc jeżeli ktoś woli wersje papierową, to musi sobie niestety poczekać.

Co mogę Wam powiedzieć. Cholera no kupujcie, tyle mam do powiedzenia na ten moment, serio. Jeżeli ktoś lubi e-booki to nie ma na co czekać, taniej nie będzie na pewno. Link do sklepu Anagramu poniżej:

https://sklep-wydawnictwa-anagram.mozello.pl/sklep/item/e-booki/sztuka-latania---marcin-mielcarek/?fbclid=IwAR21CrsKwVJCWPNCTpfNaPIUzmJKQkLCZZkqnV_EEob0POCtiiCwQRafjEs

Odezwę się jeszcze, bo to wpis na świeżo, nie zebrałem myśli, nie mam pojęcia jak do tego podejść. Wydałem powieść, jest okej, ale co dalej? A pewnie będę chciał wam coś jeszcze o tej książce powiedzieć, zachęcić Was jakoś, że warto. Bo chyba kurde warto w zalewie tego gówna co puszczają różne wydawnictwa i wciskają Wam jako super-duper hit. Sztuka latania to książka autentyczna, ja tak myślę przynajmniej.

Także do usłyszenia!


piątek, 15 kwietnia 2022

Wrzucam linka na Straszne Opowieści

Jakiś czas temu, dosyć dawno w sumie, wysłałem creepypastę (tak napisałem to właśnie w takim amerykańskim stylu) na kanał Straszne Opowieści. No i Krystian to nagrał jakiś tydzień temu. I kurde się okazuje, że wyszło naprawdę nieźle - komentarze i liczba wyświetleń na to wskazuje. Może by tak kutwa pisać jednak horrory? Nie cholera. Wole swoję męczące gówno o życiu. Podsyłam link na YouTube jakby ktoś miał ochotę zajrzeć. Chyba warto.

https://www.youtube.com/watch?v=caR00ytzpOo&t=193s&ab_channel=StraszneOpowie%C5%9Bci

sobota, 9 kwietnia 2022

Zachęcam do polike'owania FB Anagramu

Zachęcam do polike'owania Facebooka Anagramu, wydawnictwa, które wydaje mi Sztukę latania. Jeden klik. Zachęcam, bo tak, czemu nie cholera? Za wiele to nikogo nie kosztuje. Serio. Was autentycznie jedno kliknięcie, mnie jeden post. Tutaj FB:

https://www.facebook.com/wydawnictwoanagram

Odsyłam od razu do opowiadania, które wrzuciłem ostatnio:

https://mmielcarek96.blogspot.com/2022/04/bokserki-na-lewa-strone-i-prawie.html

Napisane w trzy godziny, z nudy, ale jak zwykle szybko i przyjemnie pisało mi się coś tak lekkiego. Mam nadzieję, że równie przyjemnie się czyta.

Weekend mija za szybko.

środa, 6 kwietnia 2022

Bokserki na lewą stronę i prawie Meksykanka

Którejś soboty wstałem w samo południe i założyłem gacie tył na przód. Pomyślałem, że kurwa już musiało mnie nieźle pogrzać. Już miałem je przebrać na drugą stronę, kiedy ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Podniosłem się z wyra i otworzyłem. To była Patrycja. Patrycja wynajmowała pokój na tym samym mieszkaniu, wprowadziła się jeszcze przede mną. Pracowała w jakimś markecie na pół etatu i studiowała mało przyszłościowe i opłacalne gówno. Musicie coś jednak o niej wiedzieć, coś co sprawiało, że ta dziewczyna się wyróżniała. Patrycja miała wyjątkowo duży, masywny tyłek. Największy, najbardziej ponętny tyłek jaki widziałem w życiu. Człowiek aż się ślinił na samą myśl, a co dopiero kiedy go zobaczył. Oczy zawsze jakby się przyspawały do tych dwóch pośladków. I co ciekawe reszta niej nie była wcale taka duża. Jakby to kobiece ciało zostało przyczepione do tego obłędnego, seksownego kupra – nie ściemniam wam, bo po co cholera? Także miała strasznie ponętne to dupsko, coś jak te u latynosek. Sama w sumie wyglądała prawie jak taka Meksykanka. Śniada cera, ciemne oczy i włosy. Nie za wysoka.

– Cześć – powiedziała i spojrzała w dół, na moje krocze.

Stałem pełen dumy w samych bokserkach, bez koszulki czy skarpet. Prawie tak jak stworzyła mnie Bozia.

– Włożyłeś gacie tył na przód – zauważyła rozbawiona.

– Tak się na tym znasz?

– A znam.

Miała na sobie luźną białą koszulkę, sięgającą do połowy ud. Prześwitywała, ujawniając brak stanika. Mogłem założyć się, że pod spodem też miała tylko same gatki. Albo i nie. Zastanowiłem się chwilę nad tym co może nosić taka dziewczyna. Jakieś koronkowe figi czy może babcine galoty? Ale zamiast o to zapytać, powiedziałem:

– Wiesz, że położyłem się wczoraj nad ranem…

– No i?

– A o co ci chodzi?

Westchnęła ostentacyjnie i wsparła się na framudze. Skrzyżowała nogi, więc mimowolnie na nie zerknąłem. Skóra ud wyglądała na gładką i błyszczącą w jasnym świetle południowego słońca. Fajne miała te nogi, musiałem to szczerze przyznać.

– Co będziesz dziś robił? – spytała obojętnie.

– Nie mam bladego pojęcia.

– Ja też nie mam. To może porobimy coś razem?

– Razem?

Moje zaskoczenie wzięło się z tego, że właściwie nigdy z Patrycją nie miałem dobrego kontaktu, w sensie - nie było okazji ani czasu poznać się lepiej. Czasami właśnie tylko to dzieli ludzi – czas i chęci.

– Czemu nie – rzuciłem na zgodę.

– Wiesz, mógłby z nami też posiedzieć Damian – zaproponowała.

– Jaki cholera Damian?

– No Damian. Ten co z nami mieszka. Ten nowy chłopak.

Fakt. Jakiś tydzień temu wprowadził się na trzeci pokój koleś o takim imieniu. Widziałem go może dwa razy i dwa razy rzuciłem mu cześć, a on dwa razy się nie odezwał, mimo że patrzył mi prosto w oczy. Uznałem, że jest frajerem albo po prostu pierdolnięty. No cóż, zdarzają się przecież i tacy. Skądś przecież biorą ci się ci wszyscy mordercy, gwałciciele, politycy czy księża.

– Gadałaś w ogóle z nim? – spytałem zainteresowany.

– No właśnie nie bardzo, ale wydaje się być miły – przyznała. – Dlatego możemy się wszyscy lepiej poznać, skoro dzielimy razem lodówkę, kibel i prysznic.

– Tak, to faktycznie nas zbliża. Prawie jak rodzina cholera.

Zrobiliśmy tak, że to ona do niego poszła i z nim porozmawiała. O dziwo zgodził się z nami wieczorem posiedzieć. Od razu pomyślałem, że to pewnie zasługa jej wdzięków – nawet święty nie oparłby się takim cudeńkom. Do osiemnastej mieliśmy się ogarnąć. Dzień jakoś mi zleciał, starałem się coś napisać, ale mi nie szło, no i w międzyczasie poszedłem do sklepu i kupiłem kilka piw oraz dwie butelki półsłodkiego wina z myślą o Patrycji. Wiedziałem, że będzie to miły gest – w końcu uważałem się za całkiem równego gościa. Wieczorem wylądowaliśmy na jej pokoju, bo tylko ona miała telewizor i mógł być to jakiś punkt zaczepny. Damian okazał się jeszcze bardziej dziwny niż wcześniej zakładałem – studiował teologię i nie mógł znieść moich pytań odnośnie Biblii. Chodziło o te wszystkie niejasne sprawy, wiecie jakie cholera, no te które brzmiały po prostu naiwnie i głupio, jak z taniej fantastyki.

– Religia to kwestia wiary, a nie wiedzy – odpowiadał mi tylko.

– Po co studiować wiarę skoro to nie wiedza? – mówiłem.

– Wiara to też wiedza – kręcił.

A potem skończył się po trzech browcach i musiałem mu pomóc dojść do jego łóżka. Zanim wyszedłem, zorientowałem się, że w jego pokoju panuje idealny porządek. Nad łóżkiem wisiał plakat z papieżem Janem Pawłem. Na stoliku nocnym leżały książki Paulo Coelho. Pomyślałem, że coś tu cholera nie gra i wybiegłem stamtąd jakby gonił mnie sam diabeł.

No ale z Patrycją, czy też Pati, jak kazała na siebie mówić, rozmawiało mi się całkiem sympatycznie. Wiecie o co chodzi – rozmowa się po prostu klei, są żarty i uśmiechy. Była ode mnie młodsza o dwa lata. Piliśmy powoli kalifornijskie różowe wino – nie mogłem uwierzyć jednak w to że przyjechało ze Stanów skoro kosztowało 15 zł za butelkę, sam transport by wyszedł więcej, ale kij z tym. Dwie butelki wystarczyły, żeby Pati się rozkleiła – ja też dałem trochę w palnik, przyznaję bez bicia. Więc pletliśmy trzy po trzy i było to naprawdę miłe, bo czułem się przy niej swobodnie. Poczułem się nagle tak swobodnie, że ściągnąłem spodnie i siedziałem w samych bokserkach i koszulce – ona miała na sobie cienkie dresy. W tle ze Spotify grało Turbo Lover Judas Priest. Gadaliśmy i gadaliśmy, dowiedziałem się o niej bardzo dużo. Zeszliśmy w końcu na temat jej tyłka - wiedziałem, że to nieuniknione. Okazał się on centrum nie tylko moim, innych facetów, ale też samej właścicielki. Nie lubiła go, przynajmniej tak wynikało z tego co mówiła.

– A ty uważasz że mam duży tyłek? – zapytała.

– Nie wiem. Nie przyjrzałem mu się dokładnie – odparłem.

Zerwała się z tapczanu i obróciła tyłem. Stanęła metr ode mnie, trochę wypięła. Potem pokręciła trochę dupcią, zatrzęsła. Obcisły, czarny materiał sprawiał wrażenie, że zaraz pęknie w szwach. Cudowny, magiczny widok. Szalony widok. Surrealistyczny.

– No i? – zapytała, odwracając głowę.

– Nie widziałem go nago, więc nie mogę się wypowiedzieć – powiedziałem.

– Jesteś głupi – rzuciła i usiadła obok mnie.

– No dobra – przyznałem. – Uważam, że jest w porządku.

– W porządku?

– Nawet bardzo w porządku.

Znowu się podniosła i teraz stanęła kilka centymetrów ode mnie. Dystans dzielący jej pośladki od mojej twarzy mierzyć można było w centymetrach. Znowu nim zatrzęsła, złapała za dresy, materiał wcisnął jej się głęboko między miękkie półdupki. Boże w niebiosach, widzisz i nie grzmisz…

– Zabieraj ten swój kaczy zad! – krzyknąłem do niej. – Bo dostanę przez ciebie zawału!

Zaśmiała się głośno i znów opadła na tapczan. Nagle jej stopa wylądowała na moim udzie. Przez moment nie wiedziałem co mam zrobić z tym fantem. Potem położyłem dłoń na jej łydce. Nie oponowała, kiedy zacząłem ją gładzić.

– Chodziłam kiedyś z takim chłopakiem, który ubóstwiał moje ciało, głównie tyłek – zaczęła mówić. – To było dawno, w sumie to mój jedyny poważny chłopak. Prawił mi komplementy, zapewniał, że jestem boska. Ale robił to przeważnie kiedy byliśmy w łóżku. Kiedy jednak szliśmy ulicą, to wydawało mi się, że jakby się wstydzi za tę moją grubą dupę. To samo było u jego rodziców. Nie lubił mnie do nich zabierać. Wiedziałam że to przez mój wygląd. Jego ojciec podobno powiedział mu, że wyglądam z tym zadkiem jak pasąca się krowa na rowie. W końcu zerwaliśmy ze sobą, za wiele było tego upokarzania. Ale jedno muszę przyznać. Seks był naprawdę dobry. Czasami nie potrafił się ode mnie odkleić i potrafiłam mieć kilka orgazmów podczas jednego stosunku.

– Niezła sprawa – odparłem powoli. – Ale to jest chyba właśnie przekleństwo dziewczyn takich jak ty.

– To znaczy?

– Jesteście wspaniałym cudem, wymarzonymi kochankami dla większości mężczyzn, ale kiedy przyjdzie co do czego, to faceci preferują pokazywać się publicznie ze szczupłą laską. Być może dlatego, że kiecki na nich lepiej leżą, lepiej prezentują się na ściance zdjęciowej. Takie cholera kanony zachodniej mody. A może boją się też tego, że krągłe dziewczyny na starość za bardzo się roztyją, mimo że sami będą mieli brzuchy jakby połknęli piłkę. Zwykli faceci lubią dupiaste kobiety do pewnego momentu. I nie mówię tego jako ja, tylko stwierdzam ogólny fakt. Tak jest w przyrodzie, szerokie biodra i duży tyłek działa na pierwotny męski instynkt. Popatrz chociażby na figurkę Magna Mater. Jaskiniowcy wiedzieli co jest grane.

– Naprawdę?

– Pewnie. Albo spójrz na wynik polskich wyszukiwań na Pornhubie w 2021 roku. Polska duża dupa to jest według nas właśnie to. Tego chce lud. Chleba, igrzysk i dużego tyłka.

– A ty? Co byś zrobił jako ty? Co myślisz?

Sięgnąłem po butelkę piwa i wyzerowałem ją. Byłem już całkowicie wstawiony. Mimo to zachowałem w miarę jasny umysł. Nigdy tak naprawdę nie mogłem się upić – przekleństwo genów. A potem spojrzałem na Patrycję, odnalazłem jej ciemne oczy i oznajmiłem:

– Nie byłoby okazji wychodzić i pokazywać się ludziom, bo nie wypuszczałbym cię z łóżka.

– Głupi jesteś.

Może i byłem głupi, ale wiedziałem, że – mimo prymitywności tych słów – spodobało jej się to co usłyszała. Czasami potrzeba niewiele, by zdziałać ogromnie dużo.

– A co byś powiedział, jakbym ci zaproponowała żebyś mnie przeleciał? – Padło z jej ust i uderzyło mój mózg jak dźwięk gongu.

– Powiedziałbym, że oszalałaś. A potem zerwałbym z ciebie te dresy – odparłem spokojnie.

No i chwilę później właśnie tak zrobiłem. Pochyliłem się nad nią i zaczęliśmy się całować. Nie była mistrzynią, ja też, ale to pewnie przez alkohol. Szybko się rozebraliśmy. Piersi miała całkiem normalne i dosyć ładne, z dużymi brązowymi brodawkami. Ale to o jej tyłek mi chodziło najbardziej i dążyłem w swoich działaniach, żeby się do niego dorwać. Najpierw jednak zerwałem z niej majtki i zaserwowałem długą kąpiel językową. Wydawało mi się, że po jakimś czasie doszła, nie byłem pewien. Kiedy chciałem jej go już wsadzić, odezwała się:

– Nie ma mowy, musimy się zabezpieczyć.

Cały romantyzm chwili poszedł się przykładnie jebać. Skoczyłem szybko do swojego pokoju i poirytowany stwierdziłem, że skończyły mi się gumki. Skończyły się! W takim momencie!

– No to chyba nic z tego – wyznała, ale nie było w tym jakiegoś smutku, bo przecież ona swoje już dostała.

– Poczekaj chwilę!

Wszedłem do łazienki i przeszukałem wszystkie szafki. W końcu znalazłem to czego potrzebowałem. Wróciłem do jej pokoju. Dopijała właśnie moje ostatnie piwo i kiedy wszedłem spojrzała na to, co trzymałem w dłoni.

– Zawsze chciałem to zrobić – oznajmiłem.

– Ale że co?

– Połóż się na brzuchu to zobaczysz.

Zrobiła to bez narzekania. Jej tyłek eksponował się cudownie. Na lewym, śniadym jak reszta skóry pośladku miała niewielki pieprzyk. Wyglądało to niewinnie i bardzo seksownie, więc podnieciłem się do granic. Wycisnąłem z butelki trochę olejku i zacząłem delikatnie, z wyczuciem masować kciukiem jej brązową dziurkę. Czytałem gdzieś, że trzeba zrobić to na spokojnie. Otwierała się przede mną powoli, bardzo niechętnie. W końcu udało mi się włożyć tam cały palec. I znowu rozpychałem wejście, okrężnymi ruchami dążyłem co celu. Trwało to jakiś czas i długo panowała w pokoju dziwna cisza, dało się wyczuć to napięcie. Nie kazała mi jednak przestawać. Kiedy w końcu uznałem, że jest gotowa wsadziłem go jej do środka. Najpierw czubek, nie napierałem zbyt silnie. Płytkie i płynne ruchy. Kiedy cała malinowa główka wskoczyła, zacząłem wsadzać go głębiej i głębiej. Kiedy mogłem już dobić prawie do końca pogalopowałem na niej dwie, trzy minuty. Jej pośladki trzaskały kiedy w nie waliłem. W końcu spuściłem się solidnie, całe ciało mi drżało. Orgazm do zapamiętania.

Po wszystkim zaliczyliśmy prysznic i posiedzieliśmy chwilę przed telewizorem. Było mi głupio tak sobie od niej pójść, więc dopiero kiedy sama zasugerowała, żebym sobie poszedł, zrobiłem to. Nie było żadnych obietnic i głębszych rozmów. Na moje szczęście. Nie miałem ochoty się wiązać.

W drodze do pokoju zobaczyłem, że pali się w łazience światło. Drzwi stały uchylone. Zajrzałem do środka. Damian tkwił z głową między klozetową muszlą. Kiedy spostrzegł, że go widzę, zapytał mnie mocno zaciekawiony:

– Czy wy tam uprawialiście seks?

– No co ty stary. Musiało ci się coś przesłyszeć.

Zamknąłem drzwi od łazienki i poszedłem do swojego pokoju. Walnąłem się na wyro. Nagle przypomniało mi się, że pod materacem powinna być jedna prezerwatywa. Sięgnąłem tam. Była. Schowałem ją znowu i położyłem się spać. Wiedziałem, że jutro też poleżę do południa, z gatkami założonymi na lewą stronę, a moja prawie meksykańska koleżanka nadal będzie mieszkać za ścianą.

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Jednak co innego w Akancie

Okazało się, że w nowym numerze Akantu wydrukowali mi inne opowiadanie i właściwie to dobrze, bo nikt nie posądzi mnie o autoplagiat. Opowiadanie W głębokim, ciemnym dole - czyli o pracy na budowie, ale też złej kondycji psychicznej i duchowej. Są tam również Ukraińcy - tekst pisany ze 3 lata temu. Lubię wysyłać tam teksty - nie boją się drukować czegoś mocniejszego, mniej poprawnego, z werwą. W większości czasopism króluje powierzchowne, wygładzone gówno o niczym. Oni i Pro Libris biorą moje życiowe, odważniejsze teksty. Należą im się za to podziękowania.
Także samo opowiadanie dodawałem kiedyś, w listopadzie, wrzucałem ten tekst na bloga, daje linka niżej:

https://mmielcarek96.blogspot.com/2021/11/jak-zostaem-ukraincem.html

A tutaj link do nowego, kwietniowego numeru Akantu. Pobrać sobie można ze free, pdfik to jest. Można  nabyć też w wersji papierowej chociażby w Empiku.

https://akant.org/archiwum/235-archiwum-miesiecznik-literacki-akant-2022/7318-akant-2022-nr-4

No i co jeszcze? Napisałem dwa nowe rozdziały książki. Jakoś to leci. Wziąłem się też za pisanie nowego opowiadania dla Was (nie umiem jednak bez pisania krótkich bzdetów żyć). Skończę to na pewno też wam wstawię.

Biorę się do roboty, potem na 10.00 do pracy (o Boże!) i do usłyszenia!

(W Akancie zawsze mają takie specyficzne, ciekawe, niepokojące okładki. Naprawdę gratulacje dla Pani Martyny Kurowskiej, autorki tej grafiki)

Z wizytką na dołku

Moje nowe opowiadanie znalazło się w majowym numerze e-eleWatora. Takie z humorem. https://e-elewator.org/e-e-8-marcin-waldemar-mielcarek/