niedziela, 21 kwietnia 2024

W sidłach namiętności

Czytam i będę pisał recenzję nowej powieści Marii Fraszewskiej.

Jeżeli ktoś lubi czytać erotyczną literaturę, która jest inna, ambitna to polecam. Nie uświadczycie tam scen ruchania, bo nie o to chodzi w tej książce, ale jeżeli chcecie się trochę pochylić się nad samym zagadnieniem "seksu" czy "ludzkiej seksualności" to jest to tekst właśnie o tym. W dużym skrócie mamy tam rozmowy z seks chatów.

Tak, może być ciekawie.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5090853/w-sidlach-namietnosci


niedziela, 14 kwietnia 2024

wtorek, 12 marca 2024

sobota, 2 marca 2024

AKANT 03/2024

W marcowym numerze AKANTU moje opowiadanie pod tytułem Bluszcz. Jak zwykle dostępne w necie albo papierowo np. Empik.

👇👇👇

https://akant.org/images/pdf/2024/akant_3_2024.pdf


Grafika na poście z takiego jednego kiczowatego filmu o Batmanie. Za to aktorzy dobrzy.

No a z Wawrzynów w tym nic nie wyszło. Kiedyś dostanę tę małą nagrodę. Może za rok albo dwa. Jestem tego pewien jak śmierci i podatków.

niedziela, 18 lutego 2024

Zbliżają się wyniki...

Zbliżają się wyniki tegorocznych lubuskich wawrzynów, więc pomyślałem, że podzielę się jednym z tekstów, które są w Nad górą wisi zielone słońce.

https://mmielcarek96.blogspot.com/2024/02/listopad-nad-gora-wisi-zielone-sonce.html

1 marca będę wiedział co i jak.

Listopad - Nad górą wisi zielone słońce

Listopad - Nad górą wisi zielone słońce

Zabrał ją najpierw do restauracji, sama wybrała „Il Vicolo” przy Kupieckiej. Był piątek wieczór, spotykali się w każdy piątek, czyli cztery razy w miesiącu i robili to od prawie trzech. Była studentką psychologii, miała dwadzieścia dwa lata, brązowe, gęste włosy, równie brązowe oczy i oliwkową cerę. Ładny nos i usta, twarz trójkątną, policzki usiane piegami. Wcale nie wyglądała jak Polka, ktoś obcy wziąłby ją raczej za Włoszkę albo Hiszpankę. Była średniego wzrostu, o drobnej figurze, niewielkich piersiach i wąskich biodrach. Chodziła głównie w sukienkach, nawet gdy było zimno. Nigdy nie widział jej dwa razy wyglądającej tak samo – zawsze miała inny strój, inne uczesanie, malowała się inaczej, miała w oczach inny błysk. Nawet uśmiech za każdym razem wydawał się inny.

Nie był jej jedynym sponsorem.

– Ciebie lubię najbardziej – odparła, kiedy raz zapytał ją o tych innych.

– Każdemu to mówisz?

Po chwili namysłu odpowiedziała, że nie. Nie uwierzył jej oczywiście. Dopiero na czwartym spotkaniu spytał ją, ilu jest poza nim.

– Z tobą jest was trzech – wyznała z taką lekkością i nudą w głosie, jakby opowiadała mu o wczorajszej pogodzie.

– Zawsze jest trzech?

– Nie. Raz spotykałam się z pięcioma mężczyznami jednocześnie, ale było to zbyt wyczerpujące. Nie miałam czasu na nic poza nimi. Uznałam, że trzech to optymalna liczba.

– A jeden? Nie może być jeden?

– To by było prawie jak związek.

– Zbyt intymne?

– Nudne.

W „Il Vicolo” był z nią po raz pierwszy, ale kelner zdawał się ją poznawać – a przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Zamówiła łososia z ryżem i warzywami jako danie główne, wcześniej próbując flambirowanych krewetek z ciabattą. Do tego wypiła dwie lampki białego wina. On zamówił tylko schab z kością podawany z ziemniakami w mundurkach i duszoną młodą kapustą. Do picia bezalkoholowe piwo. Jedno. Zawsze pozostawał trzeźwy na ich spotkaniach, chociaż ona nie stroniła od alkoholu. Nie zapytał jej o to, ale zdawał sobie sprawę, że traktowała wino i drinki jako znieczulenie. Teraz nie bolało go to aż tak bardzo jak na samym początku.

– Dlaczego nie pijesz? – zapytała go pewnego razu. – Ani razu nie widziałam, żebyś pił.

– Przez żonę – odpowiedział.

– Żona ci nie każe?

– Była alkoholiczką.

– Alkoholikiem zostaje się na zawsze. Podobno tak mówi medycyna.

– Masz rację. Jest alkoholiczką, która nie pije od siedmiu lat.

Po kolacji wziął ją do teatru, zwykle zabierał ją gdzieś, nie ograniczał się tylko do restauracji. Wydawało mu się to obligatoryjne. Oczywiście czerpał też z tego satysfakcję, lubił przebywać w jej towarzystwie. Przeszli się spacerem między górującymi nad ulicą kamienicami.

– Powinni coś z tym zrobić – oznajmiła dobitnie.

– Z czym?

– Z tymi kamienicami tutaj. Odnowić je. To są takie stare, piękne budynki, to jest centrum, a wygląda to wszystko okropnie. Ten odrapany tynk, to graffiti na ścianach, stare okna i łuszcząca się farba. Miasto powinno się za to wziąć. W końcu to centrum. Wizytówka, jakby nie patrzeć.

– Nie jestem pewien, czy to jest w interesie miasta. W sensie, czy to wszystko do miasta należy. Raczej nie. Prywatni właściciele mogą mieć gdzieś wygląd tych budynków. Ważne, że mają z tego pieniądze, że ludzie płacą im czynsz.

– Piękno powinno być w interesie nas wszystkich.

Trzymał ją pod rękę i szli niczym para, chociaż dla wielu raczej wyglądali jak ojciec z córką, a nawet dziadek z wnuczką. Nie przeszkadzało mu to. Zdanie ludzi czy ich spojrzenia nigdy za bardzo go nie obchodziły. Oczywiście, że paradując przy boku z tak młodą, piękną dziewczyną czuł się młodziej, jakby znów sam był na studiach. Miał pięćdziesiąt pięć lat, własną firmę transportową, duży dom na Jędrzychowie i żonę. Nie miał dzieci.

Na deskach teatru wystawiali komedię, całkiem zabawną satyrę. Zawsze darzył ogromnym szacunkiem aktorów, głównie teatralnych. Podziwiał ich umysł, to, że potrafili zapamiętać ogromne metry tekstów – było to dla niego niemal niewyobrażalne. A mieli przecież do tego jeszcze grać, panować nad mimiką, wiedzieć, co zrobić w danym momencie. Ona też lubiła teatr, a może raczej lubiła pojawiać się w ważnych czy też modnych miejscach. Czasami pokazywała mu palcem jakąś osobę i mówiła szeptem, że to ktoś ważny i przytaczała kilka ciekawych szczegółów. On kompletnie nie obracał się w „tych” sferach. Posiadał pieniądze, ale nie potrzebował wstępować do klubu bogaczy i sław.

Miała na sobie czarną sukienkę, w której wyglądała jak milion dolarów. Każdy mężczyzna i co druga kobieta oglądali się za nimi. Schlebiało mu to, bardzo mu to schlebiało.

– Zawsze chciałam być aktorką – wyznała mu, kiedy zasiedli już na swoich miejscach. – Aktorką albo modelką.

– Mogłabyś nią być.

– Tak sądzisz?

– Tak. Jesteś przecież śliczna.

– Wiem o tym. Ale uroda przemija. Modelką mogłabym być kilka lat, może trochę dłużej, ale wiadomo, jak to jest w takiej branży. A psychologiem mogę być całe życie. Zresztą psychologiem też chciałam zostać, kolejne marzenie z dzieciństwa. Pomaganie dzieciom z problemami to dla mnie coś bardzo ważnego. Sama, będąc dzieckiem, potrzebowałam pomocy i takiej nie uzyskałam. Poza tym to solidna praca, tym bardziej w naszych popapranych czasach coraz bardziej potrzebna. Problemy mają już kilkuletnie dzieci, nie mówiąc o nastolatkach czy młodych dorosłych. Osobiście uważam to za dramat.

– To fakt.

Dwie godziny później wyszli z teatru. Zaproponowała, aby odbyli jeszcze krótki spacer po starówce. Zgodził się. Noc była bezwietrzna i całkiem ciepła jak na listopad. Od dwóch dni nie padało. Rozmawiali o spektaklu. Miała zawsze wiele do powiedzenia na temat przeczytanej książki, obejrzanego filmu bądź właśnie sztuki. Fascynowało go to. To, że poza ciałem było w niej jeszcze tyle innych cudownych cech. On nie potrafił nawet w połowie tak celnie artykułować swoich myśli.

– Przypominasz mi Beatę za młodu – powiedział. – Jesteście nawet trochę podobne. Te same kolory i oczy.

– Wiem – odparła. – Mówiłeś mi to już wcześniej.

– Mówiłem?

– Tak.

– W takim razie przepraszam. Nie lubię się powtarzać.

– W porządku, nic się nie stało.

Wsiedli w końcu do auta i pojechali do hotelu na obrzeżach miasta. Recepcjonistka już ich znała, nigdy jednak nie pozwoliła sobie nawet na krzywe spojrzenie. Doceniał to i zawsze zostawiał jej sowity napiwek.

W pokoju zapytała, czy chce jeszcze obejrzeć z nią jakiś film, ale oznajmił, że nie musi już poświęcać mu tyle czasu. Nie skomentowała tego i poczuł lekki ukłucie zawodu, bo liczył na trochę inną reakcję. Poprosiła go, żeby wzięli razem prysznic. Dotykała go czule podczas wspólnego mycia, on również pieścił jej ciało. Małe piersi idealnie mieściły się w jego dłoni, zupełnie jakby były stworzone do męskich dłoni. Powiedział jej o tym.

– Być może tak jest – odparła. – W końcu mężczyźni i kobiety są dla siebie stworzeni, ich ciała są stworzone do prokreacji. Czysta biologia. Nic więcej.

Potem poszli do łóżka. Zaczęła jak zwykle, od pieszczenia go ustami, a potem usiadła na nim i w ten sposób doprowadziła do orgazmu. Mieli opracowany schemat, ale nie czuł, że jest to pewna rutyna. Po prostu to lubił, tę pewność, świadomość tego, co dokładnie się wydarzy. Niespodzianki nie były czymś, co cenił.

Po wszystkim poszli się jeszcze raz umyć. Tym razem osobno.

– Kochasz swoją żonę, prawda? – zapytała go, kiedy wróciła z łazienki.

Miała na sobie hotelowy biały ręcznik i zmyła już makijaż. Dostrzegł na jej twarzy kilka przebarwień oraz ciemne worki pod oczami. Nadal wyglądała pięknie. Wśród kobiet, jakie znał, należała do niewielu, które tak naprawdę nie musiały się malować. Jedną z nich była również jego żona.

– Kocham – odparł bez namysłu.

– To ciekawe.

Przez chwilę było cicho, nawet bardzo cicho. Zrzuciła ręcznik, eksponując tym samym nagie ciało. Patrzył przez moment, jak powoli się ubiera. Majtki. Stanik. Najpierw jedna pończocha, potem druga. Było w tym coś z poezji. Musiał w końcu zapytać.

– Co jest ciekawe?

– To, że wszyscy tak mówicie.

– Jak mówimy?

– Zapewniacie o miłości do swoich żon, do dzieci.

– Bo je kochamy.

– A mimo to potrzebujecie kogoś takiego jak ja.

– To co innego.

– Co innego?

– To nie ma nic wspólnego z miłością.

– Chyba jednak ma.

– Ma?

– Z jej brakiem.

Przez chwilę zastanawiał się nad znaczeniem jej słów. Był pewien, że się myli. Nie potrafił jednak tego wytłumaczyć. Wiedział, że jest w błędzie, że nie ma racji, mimo to nie umiał o tym głośno powiedzieć.

– Miłość jest skomplikowana – oznajmił w końcu.

– Jak wszystko – odparła. – Nie miej mi tego za złe. Po prostu jako przyszłego psychologa, przepraszam, przyszłą psycholożkę, fascynują mnie ludzkie zachowania. Ludzkie emocje. To, co siedzi w głowie człowieka.

– Rozumiem.

– To co? Odwieziesz mnie jeszcze?

– Odwiozę.

Wynajmowała mieszkanie, nie jeden pokój, a całe mieszkanie w bloku na ulicy Lisiej. Nigdy nie był w jej mieszkaniu, bo nigdy go nie zaprosiła. Odnosił wrażenie, że granicę stanowiło właśnie jej lokum. Prywatna strefa, do której tylko ona miała dostęp. Szanował to.

Przez całą trasę nie rozmawiali już o niczym. Skupiła się na swoim telefonie, pisała do kogoś. Miał ochotę zapytać, do kogo. Nie miał prawa zapytać, do kogo.

Zaparkował pod samym wejściem do bloku.

– Dziękuję ci za miły wieczór – powiedział. – To naprawdę wiele dla mnie znaczy.

– Było miło – przyznała.

– Tak, było miło.

Wyciągnął portfel i wręczył jej kilka banknotów.

– To tak ekstra, zapomniałem ci przecież kupić prezent – powiedział lekko zmieszany. – Przelew przyszedł, tak?

– Tak – odparła, kiwając głową.

Wysyłał jej co tydzień ustaloną kwotę na konto. Jako zapłatę za spotkanie.

– To co? Widzimy się za tydzień, tak? – zapytał, uśmiechając się nieznacznie.

– O tym muszę z tobą właśnie pogadać – odparła powoli. – To było, niestety, nasze ostatnie spotkanie. Bardzo mi oczywiście z tego powodu przykro. Nie kłamię w tym momencie. Naprawdę jest mi z tym źle.

– Ostatnie spotkanie?

– Tak.

– Dlaczego? Stało się coś?

– I tak, i nie.

– To moja wina?

– Nie. To mój wybór. Tyle.

Chwycił ją za dłoń, a potem równie szybko puścił, widząc na twarzy jej reakcję.

– Chodzi o pieniądze? – Szukał powodu. – Będę ci płacił dwa razy więcej.

– Nie chodzi o kasę.

– To o co chodzi?

Przez chwilę patrzyła na niego, a potem westchnęła i wyznała:

– Poznałam kogoś.

– Kogo? Nowego sponsora?

– Nie. Chłopaka. W moim wieku.

– Naprawdę?

– Tak.

Przez chwilę poczuł, jak ogarnia go złość, a potem coś bliskiego zazdrości. Nie pozwolił jednak, aby emocje wzięły górę. Wziął dwa głębokie wdechy, ściszył radio, odpiął pas, aby uwolnić klatkę piersiową.

– Od jak dawna chciałaś mi o tym powiedzieć? – spytał.

– Poznałam go dopiero dwa tygodnie temu – odpowiedziała. – To całkiem poważna sprawa. Świeża, ale poważna.

– Kochasz go?

– Chyba za wcześnie na takie deklaracje.

– Kochasz czy nie?

– Chyba się zakochałam.

Westchnął ciężko. Wiedział, że prędzej czy później to nastąpi, że prędzej czy później z jakiegoś powodu ich spotkania się skończą. Myślał jednak, że to on będzie tym, który powie „dość”. Zawsze to on kończył podobne relacje. Teraz czuł się, jakby dostał kosza. Nie o taką młodość mu chodziło.

– Czyli kończysz z tym? – zapytał. – Za co będziesz żyć?

– Niezupełnie kończę.

– Nie? To jak?

– Będę miała tylko jednego sponsora.

– I nie będę nim ja?

Pokiwała ostrożnie głową.

– Czyli wcale nie byłem twoim ulubieńcem? – Zabrzmiało to jak stwierdzenie.

– Jakie ma teraz to znaczenie?

– To, że kłamałaś. Nie lubię, gdy się mnie okłamuje.

– Ludzie kłamią. Myślę, że ty akurat powinieneś coś na ten temat wiedzieć.

Nie spodobały mu się słowa, nie spodobał ton. Uderzył ją w twarz, z otwartej dłoni. Nie uroniła łzy.

– No proszę – wycedziła. – Myślałam, że jesteś takim samym dupkiem jak oni wszyscy. Nudne, stare dziady, którym ledwo staje i którzy nie potrafią mówić o niczym innym, jak tylko swojej pracy i forsie. Macie pieniądze i myślicie, że jesteście w stanie kupić czas, kiedy nawet nie potraficie zadowolić porządnie własnych kobiet. Myślałam, że jesteś jednym z nich. Ale nie. Ty jesteś do tego zwykłą świnią. Brawo.

Uderzył ją po raz drugi. Nie tolerował, kiedy ktoś zwracał się do niego bez szacunku.

– Szkoda mi twojej żony – rzuciła, otwierając drzwi.

– A mnie szkoda chłopaka, który zakochał się w kurwie – powiedział z wyuczonym spokojem. – On nic nie wie, nie? Nie wie, że dajesz dupy starym dziadom za pieniądze? Że sprzedajesz się z wygody, bo nie chce ci się uczciwie pracować, co?

W jej ciemnych oczach dostrzegł tylko zimną nienawiść.

– Tak myślałem – zaśmiał się. – Żegnaj dziecinko, psycholożko – dodał kpiąco.

Wyszła z auta i trzasnęła drzwiami. Potem kilka razy uderzyła torebką w szybę, splunęła na nią i wystawiła środkowy palec.

– Wariatka! – krzyknął.

– Głupi chuj!

Odjechał powoli, bojąc się, że może wskoczyć mu przed maskę. Kilka chwil później zaczął się śmiać. Śmiał się ze swojej głupoty, z tego, że jeszcze kilkanaście minut wcześniej był w stanie przychylić tej pannie nieba. Co za osioł, pomyślał. Osioł do kwadratu. Ale musiał oddać jej, że czuł się przy niej młodszy. Tak, zdecydowanie sprawiła, że znów był prawie młody. Będzie musiał poszukać innej dziewczyny, innej studentki. Nie stanowiło to właściwie żadnego problemu, ona też była przecież już któraś.

W końcu znalazł się na Jędrzychowie. Wjechał autem do garażu i prosto z niego wszedł do domu. Było przed północą. Wparował do salonu, ściągając z nadgarstka zegarek i rozpinając guziki koszuli. Jego żona siedziała w fotelu przy świetle stojącej obok lampki nocnej. Czytała grubą książkę.

– Dobra? – zapytał cicho.

– Nie bardzo – odpowiedziała.

– Nie?

– Ostatnio mam wrażenie, że wszystkie te książki pisane są na jedno kopyto.

– Może powinnaś zmienić gatunek.

– Chyba tak.

Odłożyła książkę i spojrzała na niego, ściągając okulary.

– Kolejna? – zapytała.

– Kolejna co?

– Odeszła.

– One nie odchodzą. Taki po prostu jest cykl przyrody.

– Będziesz szukał następnej dziewczyny?

– Nie wiem. Może.

Żona podniosła się z fotela, ziewnęła i udała do sypialni. Przez chwilę patrzył na jej ciało ukryte pod skąpą halką. Ona miała czterdzieści osiem lat i wciąż mogła się podobać. Komuś innemu. Prawdopodobnie też spotykała się z kimś na boku, tak myślał w każdym razie. Nigdy jednak o to nie spytał, nie miał odwagi. Ona nie zamierzała się chwalić. Miała więcej klasy niż on.

Poszedł do łazienki, wziął prysznic i położył się na łóżku. Światło w sypialni było zgaszone. Przez okno wpadało światło księżyca, była pełnia. Wsunął się pod kołdrę i objął ją. Wiedział, że tej nocy raczej nie zaśnie.

piątek, 26 stycznia 2024

AKANT 01/2024

W nowym numerze czasopisma AKANT jest moje opowiadanie. Tytuł - Kiedy całowała miała otwarte oczy.

Tutaj link do wersji online:

https://akant.org/images/pdf/2024/akant_1_2024.pdf

A tutaj można sobie zamówić wersję drukowaną:

https://www.empik.com/akant,p1236306377,prasa-p

Nie jest dobrze powiem Wam szczerze, nie jest za dobrze...

Ale chuj.

W sidłach namiętności

Czytam i będę pisał recenzję nowej powieści Marii Fraszewskiej. Jeżeli ktoś lubi czytać erotyczną literaturę, która jest inna, ambitna to po...