Jesteśmy na wyjeździe, nad morzem. Pogoda jest w kratkę, a spacery brzegiem na szczęście nie pchają mi do głowy literackich myśli.
No ale wziąłem ze sobą dwie książki. Jedną Murakamiego, a drugą zielonogórskiego artysty (to dobre słowo) Marka Krukowskiego zatytułowaną Jamimoje. Właśnie kończę czytać, a przede mną jeszcze recenzja, którą mam nadzieję uda mi się gdzieś opublikować. Będzie jaka będzie, lektura nie należy do lekkich, bo to w końcu ambitna proza - Marek pewnie też czyta te słowa; pozdrowienia stary.
Nie wziąłem tutaj ze sobą laptopa, a mam ochotę pisać. Kiedy natomiast mam czas to nie chcę mi się tego robić. Niby dziwne, ale przecież całkiem normalne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz