niedziela, 20 lutego 2022

Koniec weekendy, mam nadzieję, że też chociaż trochę odsapnęliście

Zawsze robię zakupy w tym samym markecie. Jadę tam po siódmej rano, jestem co tydzień w piątek. No i wyszło tak, że jak szedłem po wózek na zakupy do tej altanki na zewnątrz, to zorientowałem się, że w portfelu mam tylko same drobne, więc nie mogłem wziąć tego cholernego wózka. Nie chciało mi się wchodzi od razu do sklepu - znajduje się w takiej jakby galerii handlowej - i iść te kilkadziesiąt metrów rozmienić u kasjera. Dlatego stanąłem przed szklanymi drzwiami, pod zadaszeniem, i zaczepiałem wchodzących do środka ludzi. Z wyciągniętą dłonią, w której miałem dwa razy po pięćdziesiąt groszy, pytałem ludzi czy rozmienią mi na złotówkę. Ruch był niewielki, bo to ranek. I wiecie co? Gówno. Spytałem może kilka osób, dziesięć maksymalnie i większość z nich po prostu potraktowała mnie jak menela - poszli do przodu, nie patrząc na mnie i nie słuchając co do nich mówię. Uciekali przede mną. Może się mylę, rano widziałem się w lustrze, i nie wydaje mi się, żebym aż tak chujowo wyglądał. Trzy osoby zatrzymały się, posłuchały, tylko jedna pani zajrzała do portfela. I gówno. Czułem się jak żebrak, stojąc tak pod tym wejściem. Czułem się naprawdę jakbym cholera żebrał. A ja tylko chciałem, żeby rozmienili mi drobne na złotówkę. Chwilę później po prostu poszedłem do sklepu, zrezygnowany i zawiedzony na ludziach. Trochę mnie to też bawiło, ale tylko trochę. Niedowierzałem, że tak mnie olali. W sklepie, przy kasie, sięgnąłem po mentosy, zapłaciłem kartą i poprosiłem, żeby mi kasjerka rozmieniła tę złotówkę. W ogóle miałem jedną rzecz, te mentosy, a ona i tak mi nabiła je razy dwa! Cofnąłem się i wziąłem drugą sztukę, no bo przecież za to zapłaciłem. Na końcu, jak już zrobiłem normalne zakupy, nauczony doświadczeniem sprzed niecałej godziny, nie poszedłem do niej, tylko skasowałem się sam przy samoobsłudze. Są tego plusy. Przynajmniej nikt z kolejki nie rzuca wam zniecierpliwionych spojrzeń i nie stęka i wzdycha, jak pakujecie się do torby. Bo ponaglić was ponagli, nawet komputer. Minie 15 sekund i już powie: "Zabierz artykuły". Tak agresywnie i niemiło. Zapłaciłeś, dałeś swój hajs? To możesz wypierdalać! Mamy cię w dupie! Następny prosimy! Tak to odbieram.
Po całej tej akcji z drobnymi utwierdzam się w przekonaniu, że jest coś z nami nie tak, z naszym społeczeństwem. Brakuje nam empatii, boimy się drugiego człowieka. Nie umiemy rozmawiać, nie chcemy rozmawiać, nie mówiąc o pomaganiu. Nie wiem czy da się ten proces jakkolwiek odwrócić.
Ostatnio piszę kilka rzeczy na raz, nie mogę skupić się na jednym tekście. Ale powoli kończę pisać te opowiadania i biorę się za pisanie drugiej powieści. Zawiesiłem się na miesiąc z tym. Zmarnowałem miesiąc życia. Coraz młodszy przecież nie jestem, nikt z nas nie jest. Pomyślcie o tym, zanim kolejny dzień zmarnujecie na czymś bezsensownym. Marnujemy zbyt dużo czasu na pierdoły...
Za niedługo pewnie wrzucę jakiś tekst do czytania - nie wiem czy się stęskniliście. Ja trochę tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nowe opowiadanie w Suburbiach

Wrzucam poniżej link do opowiadania, które opublikowano mi w nowym numerze Suburbiów. Tytuł zachęcający, czyli Ja ją dymam, a ona nic . http...